Cisza w Wielkim Mieście, czyli dlaczego potrzebujemy ciszy?

cisza w wielkim mieście

„Cisza to nie unikanie hałasu. To uczenie się bycia ze sobą.”
Maksymilian Nawara

Spędzałam kiedyś weekend u Waldka na Warmii. Gospodarze krzątali się przy gościach i zwierzętach, ktoś rozmawiał, ktoś się śmiał… normalne odgłosy wiejskiego życia. I dopiero gdy pierwszej nocy, leżąc już w łóżku zgasiłam światło… nagle to się stało. Zapadła ciemność – i to taka prawdziwa, całkowita. Żadnej latarni, świateł ulicznych. Było zupełnie ciemno, a gdy po chwili mój wzrok się przyzwyczaił do tej smolnej ciemności, doszło kolejne odczucie: przyszła CISZA. Ogromna, otulająca, początkowo nawet przerażająca, jednak później z każdym kolejnym oddechem uspokajająca. 

Cudowne przeżycie

Było to mistyczne niemal przeżycie, które mnie poruszyło, wywołało wiele uczuć – a równocześnie bardzo mnie uspokoiło.

Z wielu lat życia przywołać mogę dosłownie kilka takich wspomnień pełnego przeżycia ciszy.

Tym bardziej je cenię

Badania pokazują, że współczesny człowiek potrzebuje ciszy. Hałas bowiem, szczególnie gdy jest znaczny i stały, wywołuje zwiększony poziom agresji, podnosi poziom hormonu stresu, zmniejsza odczuwanie empatii i zwiększa ryzyko gorszego funkcjonowania ludzkiego organizmu.
Współczesne życie, szczególnie w miastach (a to tam mieszka już większość ludzi), toczy się w hałasie. Z każdej strony otaczają nas dźwięki o różnej skali natężenia, tak w ciągu dnia jak i w nocy. Nie możemy się w żaden sposób odseparować od kakofonii dźwięków, zwłaszcza że pragnąc zagłuszyć te niepożądane, sami sobie dokładamy kolejne porcje. Radio i TV w każdym domu, słuchawki na uszach w drodze do pracy, w kolejce do lekarza, na spacerze w parku…..

Czy współczesny człowiek boi się ciszy?

cisza nad wodą
Źródło: pixabay.com

Jesteśmy przebodźcowani. Nigdy w historii ludzkiego gatunku świat nie dostarczał nam jednocześnie tak wielu bodźców wzrokowych i dźwiękowych, tylu informacji i doznań.
I o ile od dźwięków ze świata zewnętrznego nie możemy się odłączyć, to czy naprawdę po powrocie do domu musimy sami sobie sami serwować kolejne porcje hałasu? Dlaczego nie jesteśmy w stanie posiedzieć kilka minut w ciszy i spokoju?

Czy cisza jest dla nas dyskomfortem?

Dla większości współczesnych ludzi, mieszkańców miast tak, choć często deklarują, że to właśnie jej potrzebują i pragną. Nie chcemy słyszeć jak sąsiad wierci dziurę w ścianie, ale i nie potrafimy wyłączyć telewizora czy wyciszyć telefonu.

Otóż w ciszy możemy posłuchać siebie, pobyć chwilę ze sobą – i paradoksalnie właśnie to bywa dla nas przerażające. W ciszy, w pierwszych kilku chwilach uspakaja się oddech, oddychamy bardziej świadomie, następnie przelatują nam przez głowę wszystkie myśli, zarówno te ważne jak i nie. Można powiedzieć, że przelatuje nam cały doznany dzisiaj świat. Ale trochę później w ciszy pozostajemy już tylko my. My i nasz umysł. Jeśli nie potrafimy być w ciszy, jeśli ciągle coś musi grać, wdzięczyć, gadać, to najwyraźniej nie chcemy sami siebie słuchać. Może nie lubimy siebie, mamy nie załatwione ze sobą sprawy. Bo bycie w ciszy z samym sobą wymaga nie tyle odwagi, co akceptacji siebie. Akceptowania wszystkich swoich myśli. Ale też działania – samo akceptowanie może być za małą aktywnością, aby poczuć się ze sobą dobrze.

Potrzeba ciszy

Ciszy potrzebujemy, aby przyjrzeć się sobie i podtrzymywać ze sobą codziennie relacje. Często jestem pytana co to właściwie znaczy: nawiązać relację ze sobą. Jeśli ktoś pyta, to znaczy że tego dotąd nie doświadczył, że dopiero musi nauczyć się być ze sobą w ciszy, słuchać własnych myśli. Aby nauczyć się uspokajać swój umysł, pozwalać myślom na swobodny przepływ i nie traktować ich jak rzeczywistość. Myśli stają się działaniem i naszym światem realnym dopiero wtedy, gdy zaczynamy działać lub świadomie nie-działać.

A cisza jest jedynym miejscem, w którym możemy usłyszeć samego siebie. Nie sposób jednocześnie słuchać siebie i muzyki, choćby nawet najpiękniejszej.

Warto unikać ciszy?

Najczęściej zatem unikamy ciszy, bo chcemy się odciąć od tego co robimy, od tego co myślimy. I to jest w porządku, dopóki jesteśmy tego świadomi, np. mieliśmy ciężki dzień w pracy i chcąc się od tego odciąć, przeczyścić głowę, ruszamy pobiegać z głośną muzyką. Ten ruch i dźwięk rzeczywiście przyniosą ulgę. Jeśli jednak robimy to nieświadomie, bo tak jest prościej i łatwiej, to bardzo niedobrze.

Oczywiście, że łatwiej z niekochanym mężem zasiąść przed telewizorem niż pomilczeć, bo czujemy że ta chwila milczenia może się ostatecznie skończyć katastrofą, terapią czy wręcz rozstaniem. Najzwyczajniej w świecie łatwiej jest zagłuszyć problemy niż stawić im czoła. Ale nawet abstrahując od takich skrajności chodzi po prostu o to, że jak wspomniałam, trudno uchwytny jest moment, w którym myślenie przeradza się w działanie. A na podjęcie jakiegokolwiek wysiłku, nawet (a może zwłaszcza?) wobec samego siebie, zdecydowanie nie mamy ochoty.

I chyba nie trzeba dodawać, że takie unikanie ciszy, kłopotów i działania jest bardzo krótkowzroczne, bo przyjdzie taki moment kiedy zagłuszone i schowane po dywanem problemy mogą wybuchnąć w sposób niekontrolowany.

Cisza – to też milczenie, a raczej nie mówienie

kobieta w ciszy stojąca nad morzem
Źródło: pixabay.com

Cisza jest potrzebna każdemu człowiekowi do rozwoju i bycia świadomym siebie i swoich potrzeb. Ale cisza może być też karą. „Nie rozmawiam z tobą, bo nie zasłużyłeś na to”. Gdy dziecko źle się zachowuje albo nie spełnia naszych pragnień, rodzic (dorosły nieświadomy) karze dziecko milczeniem, przekazując w ten sposób że wypadło z roli, nie jest tym „dobrym dzieckiem”, jakim powinno być. Takie dziecko nie do końca rozumie co się dzieje, ale już zawsze będzie traktowało ciszę jako milczenie, które jest karą. Nic dziwnego, że w dorosłym życiu będzie unikać ciszy i zagłuszać ją na wszystkie sposoby, a w ten sposób utrudni sobie samemu dalszy rozwój.

Przebywanie w ciszy to umiejętność, którą nie każdy z nas posiada

Tymczasem nie uczymy dzieci bycia w ciszy, nic nie robienia czy też chwilowej nudy.
Współczesny człowiek jest wielozadaniowym narzędziem, które ciągle coś robi. A większość rzeczy robi szybko, bez zastanowienia i w hałasie. Dlaczego? Bo takie są wymogi współczesnego życia. Jeśli chcę obejrzeć koleiny odcinek serialu, muszę ugotować, wstawić pranie, pogadać z mamą, odpisać na maile…
Cisza to też nic nie mówienie wtedy, gdy nie mamy nic do powiedzenia. Teraz wszyscy coś mówią, wyrażają opinie na różne tematy, jesteśmy ekspertami od wszystkiego. Powstrzymanie się od mówienia wtedy, gdy nie musimy może być trudne. Ale milczenie to nie wyraz złego wychowania. To umiejętność bycia w ciszy z drugim człowiekiem bez zagracania przestrzeni słowami, które nic nie znaczą.

Moc ciszy

Uczmy się, że słowa znaczą. Że nie można ich trwonić bez zastanowienia, że milczenie nie jest oznaką człowieka niekulturalnego, ale tego, który zna wartość słów.
Nie zawłaszczajmy przestrzeni, która należy też do innych. Wiele miejsc zmusza nas do bycia w niechcianych dźwiękach.

Gdy sprzątasz auto to radio gra na full bo lepiej się sprząta – a że wszyscy sąsiedzi słyszą? Wygodniej o tym nie myśleć, jednak w trosce o jakość naszego współżycia trzeba. Zatem kiedy jesteś w przestrzeni publicznej, nie zmuszaj innych do słuchania muzyki, czy też prywatnych rozmów. Naprawdę nie musisz krzyczeć do telefonu w tramwaju. Innym moim koszmarem, szczególnie w hotelach o 6 rano, jest dźwięk walizki na kółkach. Pomyślałeś kiedyś, kiedykolwiek, aby taką walizkę na chwilę podnieść, nie przeszkadzać innym? Pewnie nie, bo przecież do czegoś ma te kółka…

Cisza – współczesna forma luksusu nie dla wszystkich

Zupełna cisza, tak jak zupełna ciemność, to dziś luksusy. Trudno dostępne. Coraz trudniej jest znaleźć miejsce, gdzie będzie cicho. Nawet na łonie przyrody może okazać się, że obok jest ktoś, kto właśnie rozmawia przez telefon czy nie może się obyć bez radia.
Jednak cisza jest luksusem, na który stać każdego z nas. Tu nie liczy się zwartość portfela. Tu chodzi o świadomość. Świadomość bycia w ciszy, bez telefonu, muzyki ale też bez obaw zostania z własnymi myślami.

Ciszy, a raczej jej przeżywania, można się nauczyć. Jeśli boimy się jej, bo oznacza bycie ze sobą – czyli z kimś, kogo nie lubimy… to zacznijmy właśnie od tego. Posłuchaj w ciszy swoich myśli, tego co mówią, tego co myślisz o sobie.

Czasami, aby polubić siebie wystarczy pomalować kuchnię i pójść na siłownię, ale kiedy indziej trzeba będzie pójść na terapię by popracować nad lepszym kontaktem z samym sobą i dobrą samooceną. Osoby, które mają zaniżoną samoocenę, nigdy nie będą się czuć komfortowo w ciszy. Jednak bez względu na to, co „tam” odkryjesz, lepiej o tym wiedzieć i coś z tym zrobić niż udawać, że tego nie ma.

Doceńmy wartość ciszy

Bycie w ciszy potocznie oznacza też niedziałanie, a to nie jest właściwe. Dla własnego dobra trzeba się rozwijać i działać, przepracowywać to, co się odkryło w ciszy. Jeśli to zmienię, to będę lepszą wersją siebie.

Oczywiście, rozwój niejedno ma imię. Praca nad nim czasami oznacza nic nie robienie i bycie w ciszy, ale i bywa, że krzyk i niezgodę na to co się dzieje. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi oprócz tego, że droga rozwoju osobistego bywa czasami wyboista, ale bywa też i prosta.
Potrzeba ciszy nie musi oznaczać nie słuchanie muzyki czy też nie rozmawianie. Rytmiczny dźwięk bębna może zagrzewać do działania, do tańca i ruchu a cisza może dawać ukojenie stwarzać przestrzeń do bycia samemu ze sobą. Warto uczyć tego dzieci, ale też dawać bliskim przyzwolenie na pobycie samemu w ciszy.

dziewczynka siedząca na schodach w ciszy
Źródło: pixabay.com

Jeśli idę sama na spacer, to nie oznacza, że nie kocham męża. Wręcz odwrotnie: idę sama, dlatego że kocham siebie i chcę siebie posłuchać, bo wiem, że kiedy jestem bardziej zadowolona z siebie, potrafię bardziej otworzyć się na innych.

To co może nas uratować – nas jako gatunek – to świadomość, a do niej potrzebna jest cisza.
„Człowiek duchowy nie trzaska drzwiami? Ależ trzaska. Różnica polega na tym, że jest świadomy tego, co zrobił. Jeśli się zdenerwował to wie, dlaczego się zdenerwował.”

Inspiracji szukam i odnajduję w ideach i dorobku intelektualnym buddystki Pemy Chödrön i benedyktyna Maksymiliana Nawary.

Garść Rad

1. Szanuj ciszę innych.
2. Nie uciekaj od ciszy. W niej poznasz siebie i swoje ograniczenia.
3. Milcz i praktykuj ciszę codziennie choć przez chwilę.

 

Artykuł napisała:
Renata Pająkowska-Rożen,
Psycholog, psychoterapeuta, terapeuta i trener.

One Reply to “Cisza w Wielkim Mieście, czyli dlaczego potrzebujemy ciszy?”

  1. Hmmm, cisza… My (Waldek oczywiście z Beą) musieliśmy się w tej ciszy zakochać, chcieliśmy jej, chociaż czasami było jej za dużo albo za mało. Brak dawnych odgłosów miasta był kojący ale i czasem niepokojący. Niby dobrze odpoczywać w ciszy (z szelestem wiatru czy skrzypcami owadów) ale budziłem się i w całkowitej ciemności bałem się czy żyję czy to jest naprawdę – zawieszony w całkowitej ciemności (budziły się demony) a później rozpływałem się w błogości.
    Inaczej z Beą podchodzimy do ciszy – Ona musi mieć prawie „sterylną”, wszak w pracy brzęczy łychami, mikserami itd itp, ja potrzebuję choć w tle słyszeć muzykę i mogę pracować. Sztuka kompromisów, sztuka miłości.
    W naszym fachu, także cisza (rozumiana jako niezadawanie pytań) jest bardzo ważna. Każdy mówi albo nie, otwiera się albo nie… Czekamy w „ciszy” nie pytamy. Zakłócenie prywatności byłoby jak wystrzał z armaty w noc.
    Cisza w „ciele” jest inna niż w „umyśle”. Warto się wyłączyć, przeżyć coś samemu ale opartemu o plecy innej „wyciszonej” osoby… wsłuchanymi w siebie nawzajem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.