Opowieści z Fabryki Snów – Elżbieta Bulik “Kot, zwany Myszą”

smutny kot

/Miłość i nienawiść w czasach zarazy/

Pani K., na pierwszym spotkaniu, wydała mi się typem grzecznej dziewczynki. Miałam wrażenie, że siedzi pod przysłowiową miotłą, przyglądała mi się bacznie, obserwuje każdy mój ruch… Zdarzało się niekiedy, że dostrzegłam w niej jednak, wojowniczą kobietę, domagającą się uwagi i respektu… … wówczas czułam się pochłaniana przez jej bystre oko. Oko, przygotowanego do skoku, cętkowanego drapieżnika… Bywały jednak i takie spotkania, że miałam problem z ustaleniem, gdzie K. aktualnie przebywa, kiedy to, przez 50 minut sesji psychotarapeutycznej, wnosiła niebywale fascynujące sny. Wiedziałam, wtedy, że przed czymś chce umknąć… Wiedziałam, że udaje, że coś nie istnieje… Było jasne, że odczuwa konflikt wewnętrzny, który może wyzwalać jedynie lęk i chęć nieustannej ucieczki…

Podczas jednego spotkania, usłyszałam takie oto słowa…

Śniło mi się, że spędzałam czas w gronie znajomych… Aż tu, niespodziewanie, pojawiła się moja sąsiadka i włożyła mi w ręce bezwłosego kota. Sfinksa… Kot był – cały czerwony. Byłam zaskoczona tą sytuacją…

Pani K. faktycznie, była właścicielką kota, którego nazwała, o ironio… … “Myszą”. Odebrała mu tym samym, godność, a wraz z nią siłę. Na domiar złego, oddała go pod czasową opiekę do domu pary rodzicielskiej, gdzie sama, przez lata wyrastała w przekonaniu, że jest gorsza od innych ludzi. Powierzyła go opiece rodziny, można rzec – na próbę.

Próba, naturalnie, miała negatywny skutek, gdyż eksperyment zaleczenia dawnych frustracji, poprzez jakąkolwiek formę odtwarzania, zazwyczaj kończy się porażką. I tak oto, rodzina, która winna była, dawać ongiś poczucie bezpieczeństwa, ograbiała regularnie z tego stanu panią K., w konsekwencji, ograbiła też jej kota.

Utrata zaufania

K., w procesie dojrzewania, przestała ufać ludziom i samej sobie. Kot zaś, po pobycie w domu rodzinnym swej pani, zaczął wykazywać objawy lękowe. Tym sposobem, własnego pupila, który stał się swoistym alter ego mojej pacjentki, sama ona sprowadziła do poziomu przestraszonej myszy. Pokazało to niezbicie, iż K., boi się swoich agresywnych impulsów. W rzeczywistości jednak, bała się nieprzewidywalności swojego ojca. W jej fantazji, obronić się można było przed tym żywiołem, jedynie poprzez zniszczenie wspomnianego elementu – we własnej osobowości. Cóż, jest to zawsze atak na siebie!

Kot to symbol niezależności i umiłowania wolności, za to mysz jest zazwyczaj szara i często siedzi pod miotłą. Tak, jak ongiś Mickiewicz, nazwał Jacka Soplicę – Robakiem. I wojownika, uczynił poruszającym się w pyle ziemi – owadem, łatwym do zdeptania, tak pani K., zrobiła dokładnie to samo ze swoim zwierzakiem… … a właściwie ze sobą.

K., siebie, uczyniła szarą, przestraszoną myszką, choć w rzeczywistości, marzyła o wielkości, sławie, niezwykłości, popularności i uznaniu

Każde marzenie senne, według Zygmunta Freuda, wyraża stłumione pragnienia. W procesie psychoterapii jest bazą do wolnych skojarzeń oraz szerokiego wachlarza interpretacji. Te z kolei, prowadzą do nieświadomych myśli, uczuć, fantazji i konfliktów. Sen, zawiera elementy przeszłości i teraźniejszości, Stąd też aktualne wydarzenie jest tłem, na którym rozgrywają się nieświadome dziecięce pragnienia.
We wstępie do “Interpretacji marzeń sennych, Freud napisał… “Na kolejnych stronach tej książki dowiodę, że istnieje psychologiczna technika, która pozwala na interpretację snów. Gdy używamy tej procedury, każde marzenie senne jest pełną znaczenia – psychiczną strukturą”.

Idąc tropem rozważań, twórcy psychoanalizy, ośmielę się zdefiniować konflikt wewnętrzny mojej pacjentki…

Co było, zatem jej pragnieniem?

Symbolika owego sennego marzenia, okazała się wysoce skondensowana i pozwoliła na odkrycie złożoności nieświadomych procesów. Kot. W starożytnym Egipcie kot był zwierzęciem świętym i symbolizował płodność, radość i szczęście. Kot był obrońcą domu, zabicie zwierzęcia karano śmiercią, a po jego zgonie zwłoki balsamowano. Tak też, na poziomie świadomym, K. traktowała kota.

A co ze sferą nieświadomą?

Czyżby także we śnie K., zostawiła kota znowu pod opieką rodziców? W czasie marzenia sennego, przebywała w gronie znajomych i zapewne oddawała się zabawie. Tymczasem, pojawia się sąsiadka.

Kim jest owa tajemnicza postać? Najpewniej obserwatorką rzeczywistości. Innymi słowy, grzeczną dziewczynką, która przez lata przygląda się własnej rodzinie, uwięzionej w pętli alkoholowego chaosu. Przygląda się drapieżnemu ojcu, który w pijackim amoku poluje na stado swoich myszy. Poluje na dzieci, a w szczególności na żonę, która wytrwale znosi swój los, z iście szarą, mysią powagą. K. stała się po części i matką, i ojcem. Funkcjonowała większość czasu jako “szara myszka”, choć miała w sobie potrzebę kociej swawoli i dzikości.

samotna kobieta
Źródło: pixabay.com

Zwierzę, we śnie to symbol zakazanej zmysłowości i namiętności…. Kiedy jednak, jej umysł i ciało, stawały się obszarem popędowości, od razu kierowała przeciwko nim masywną agresję. Stawała się wrogiem samej siebie. Odrzucała siebie. Oskarżała siebie. W efekcie, sprowadzała siebie samą do poziomu myszy. Do poziomu zwierzęcia, którego losem jest żyć w niekończącej się spirali lęku. Aż tu, ku jej zaskoczeniu, obserwator ze snu, składa w jej ręce bezwłosego sfinksa… Sfinks – symbol ludzkiego życia i śmierci. Brak sierści, to brak siły witalnej, a jednocześnie brak radości w sferze seksualnej. Poza tym, wspomniany kot i to na dodatek kot w kolorze czerwonym…Czyżby płonął pasją? Miłością? A może jest zalany jest krwią? Złością?
Czerwień, to jednocześnie miłość i nienawiść, bo człowiek to teren nieustającej walki sił przeciwstawnych.

Obserwator we śnie, nie wypowiada ani słowa… Jednakże, krzyczy ustami psychoterapeuty…

Kobieto, nosisz w sobie energię, odwagę, radość, świadomość, zdrowie, miłość… Jednak z jakiegoś powodu, zmuszasz siebie do życia w niemocy, lęku, smutku, chorobie, nienawiści… Pragniesz życia i jednocześnie przed nim uciekasz!

Wszyscy marzymy o bliskości, czułości i więzi. Z punktu widzenia naszych potrzeb, nic nie stoi zazwyczaj temu na przeszkodzie. Zwłaszcza, w tych trudnych czasach zarazy, realizacja takich pragnień, dałaby nam upragniony dobrostan. Z nieświadomego, zaszczepionego przekonaniami, sposobu funkcjonowania, nie pozwalają na to, stworzone przez nas samych – schematy, granice, doktryny, ramy, struktury, mury, dogmaty, hierarchie… Są one zazwyczaj formą ucieczki, która wcześniej, czy później, objawi się chorobą. Zatem, pytanie … Ile w nas wszystkich, kociej wolności , a ile mysich ograniczeń?

Moja Droga, pani K.! Obudź się! Zaopiekuj się sobą. Weź życie we własne ręce. Bądź z sobą, bądź przy sobie. I co najważniejsze, nadaj nowe imię własnemu kotu! Nadaj nowe imię – samej sobie.

AUTORKA – Elżbieta Bulik
PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.