Proces terapeutyczny w Wielkim Mieście

PROCESY RÓWNOLEGŁE Z INNYMI POCZĄTKAMI
TERAPEUTA KLIENT – PROCES TERAPEUTYCZNY

Procesy równoległe to procesy, które dzieją się jednocześnie. Mogą mieć różne początki i końce, nakładają się i zazębiają, ale równocześnie są autonomiczne i rozdzielnie złożone.

Czyj jest proces terapeutyczny? Kto jest najważniejszy?

Klient rozpoczyna swój proces terapeutyczny w momencie, w którym podejmuje decyzję o podjęciu terapii lub ktoś inny (instytucja) wysyła go na terapię. Cele klienta są uzależnione od sytuacji, w której się znajduje, od tego jakie ma potrzeby (uświadomione i nieuświadomione).

Terapeuta w procesie terapeutycznym rozpoczyna swój udział w momencie, w którym klient pojawia się w gabinecie. Od tej chwili każde zachowanie, gest, a przede wszystkim słowo, wpływa na klienta i na proces terapeutyczny.

Bez względu na to, w jakim nurcie terapeutycznym jest prowadzona terapia albo czego dotyczy, każda terapia dzieje się w relacji terapeutycznej pomiędzy klientem i terapeutą i jest bardzo ważna. I to terapeuta, (szczególnie na początku terapii) w większym stopniu niż klient, odpowiada za proces terapeutyczny. Nie jest specjalistą od spraw klienta (to klient jest ekspertem od samego siebie), ale jest osobą, która powinna wprowadzić klienta w pewne zasady terapii i kontraktu. To terapeuta wskazuje granice bezpiecznej relacji terapeutycznej. Terapeuta nie może brać odpowiedzialności za cały proces terapeutyczny, ale może i powinien brać odpowiedzialność za wrażliwą i bezpieczną dla klienta relację terapeutyczną.

Proces terapeutyczny ma swoją własną historię. Najmocniej na jego przebieg wpływają terapeuta i klient, ale definiują go również inne okoliczności. Wystarczy wspomnieć choroby, przypadkowe spotkania, zainteresowania….

Proces ma swoją dynamikę i swój czas. Warto mieć szacunek do tej dynamiki, nie poganiać wydarzeń, ale i nie przeciągać procesu, który się już wytrawił.

Kto jest najważniejszy w procesie terapeutycznym?

Jak zadbać o siebie (terapeutę), klienta i proces terapeutyczny?

Źródło: pixabay.com

Klient, który się do ciebie zapisuje, będzie chciał się umówić w wygodnym dla siebie terminie. Jeśli nie masz w kalendarzu wyznaczonych stałych terminów przyjęć w gabinecie, możesz wkrótce się przyłapać na braku dbałości o siebie. Szczególnie na początku pracy zawodowej w charakterze terapeuty, można cieszyć się z każdego klienta, który się do nas zapisuje i całkowicie pomijać własne potrzeby. Po prostu przyjmujemy klienta wtedy, kiedy on tego chce. I jeśli tych klientów jest mało, kiedy dopiero zdobywam doświadczenie – jest to sytuacja normalna.

Problem może pojawić się wtedy, gdy liczba klientów się zwiększa, a my zaczynamy myśleć o otwarciu działalności gospodarczej i wynajęciu gabinetu. Mamy wtedy do czynienia z wielowarstwową sytuacją: po pierwsze mamy interes klienta, który chce przychodzić wtedy, gdy jest mu najwygodniej, odwoływać sesje nie ponosząc kosztów itd. – jednym słowem odczuć zmianę jakościową w swoim życiu, ale przy minimalnym wysiłku. To wchodzi w konflikt z interesem terapeuty, który musi opłacić ZUS, gabinet, podatek, pójść na superwizję, szkolenie i kupić czasem jakiś podręcznik. A tu jeszcze czynsz za mieszkanie, warzywa na obiad, jedynka się ukruszyła a dziecko chce jechać na obóz językowy…..

Jak temu wszystkiemu sprostać?

Mówi się, że każda sesja może być ostatnią sesją. I tak właśnie jest – wcale nie musi, ale jednak może….

Dlatego jeśli dopiero zaczynasz swoją drogę bycia terapeutą musisz świadomie zadbać o swój komfort. Oczywiście przede wszystkim trzeba pamiętać o ustanowieniu swoich zasad i przestrzeganiu kodeksu etycznego, ale ten komfort ma też swój aspekt materialny – pamiętaj, że klienci pojawiają się, wchodzą w terapię, znikają z terapii. Każdy klient, który pojawia się w Twoim gabinecie, prędzej czy później odejdzie, a ty nie możesz budować swojego bezpieczeństwa na założeniu, że TEN klient rozpoczyna terapię i będzie do ciebie przychodził przez najbliższe 3 miesiące i przez 3 miesiące będzie ci płacił. Podobnie nie najlepiej jest na początku zapowiedzieć, że musi się zdeklarować jak długo będzie chodził, bo to da ci poczucie bezpieczeństwa finansowego. Przecież ani klient, ani ty nie wiecie ile będzie trwać jego terapia i w jakich etapach będzie przebiegać.

Istotny grafik sesji

Tak samo jak trzeba rozmawiać z klientem o kontrakcie terapeutycznym, o tym jaki ma wybór co do częstotliwości sesji, ważne też jest, aby terapeuta potrafił zadbać o siebie. Era Internetu ma swoje dobre strony (klient może świadomie wybrać terapeutę na podstawie zamieszczonych informacji i opinii innych), ale ma też złe, z których bodaj najbardziej dokuczliwa jest możliwość odwołania sesji przez kalendarz internetowy na 5 min przed umówioną godziną…. czasem naprawdę można poczuć frustrację.

Dlatego warto ustawić sobie sztywno grafik sesji, w zależności od tego czy mamy jeszcze jakieś inne zobowiązania zawodowe. Liczy się tu osobiste podejście do sytuacji odwoływania sesji. Jeśli klient jest już po spotkaniu konsultacyjnym, ma informacje co zasad i konsekwencji.

Ale co z klientem, który jeszcze nie był w gabinecie?

Warto ustalić z samym sobą, jak długo będziemy mu dawać szansę zapisywania się i odwoływania sesji. 3, 10, 15 razy? Oczywiście po przekroczeniu tej liczby możemy go zablokować. Ale w tyle głowy powinniśmy mieć pytanie o przyczyny – nie jest gotowy, boi się i dopiero musi „dojrzeć” do wejścia w terapię, czy może w ogóle nie jest w stanie wyjść z domu?
Przy czym odwoływanie sesji przez jednego klienta, którego jeszcze nie poznaliśmy, zapewne nie musi mieć ma dla nas znaczenia. Ale jeśli przestaje przychodzić ktoś, kto już był na kilku sesjach? Jeśli takich klientów będzie więcej, nieuchronnie pojawi się pytanie obawa i pytanie….

Może nie jestem dobrym terapeutą?

Wtedy właśnie trzeba zachować spokój i równowagę. Klienci przychodzą i odchodzą…. To energia, nie zatrzymuj jej. Każdy klient musi znaleźć swojego terapeutę. Jeśli ktoś nie przychodzi na kolejną sesję to nie znaczy od razu, że jestem słabym terapeutą o niskich kompetencjach. Najczęściej znaczy to po prostu, że ten klient nie był dla mnie ani ja dla niego. Wkrótce on znajdzie kogoś bardziej mu odpowiadającego, a i do mnie zapisze się ktoś nowy. Nie miejmy złudzeń – nawet najlepszy terapeuta nie jest w stanie pomóc każdemu, wszak warunkiem udanej relacji terapeutycznej jest na podstawowym poziomie w ogóle odczucie możliwości współpracy.

W byciu terapeutą istotne jest myślenie o wizji i misji tego zawodu czy powołania.
I dla ciebie, i dla innych ważne jest w jakim stylu będziesz to robić i czemu będzie to miało służyć.

Wybór tej drogi życiowej może być bardzo wyczerpujący, frustrujący i kosztowny. Tym bardziej, że już po tej decyzji w trakcie pracy wciąż spotykać będziesz klientów, którzy nie współpracują, nie są zadowoleni, wiecznie oceniają i wymagają, ale to właśnie oni zdecydują (świadomie lub nie) o rozpoczęciu terapii i wytrwaniu w tej decyzji.

W byciu terapeutą świadomie dbającym o granice – tak swoje, jak i klienta – niesłychanie istotne są własne doświadczenia przebytej terapii, kryzysów, bycia po drugiej stronie, stronie klienta właśnie. To bardzo otrzeźwia i pozwala spojrzeć na proces terapeutyczny wielowymiarowo.

Każdy ma prawo do błędów

Terapeuta nie musi wiedzieć wszystkiego, nie musi mieć pomysłu na każdą terapię i na każdego klienta. Więcej, może nawet popełniać błędy! Tak, nie jesteśmy osobami, które dokonują zawsze właściwych wyborów. Czasami trzeba więc potrafić przyznać się do tego klientowi, porozmawiać z superwizorem lub przyjacielem psychologiem w trakcie interwizji. Nasze błędy będą skutkować w pracy oporem klienta, jego ucieczką z terapii, wydłużeniem terapii, ale wszystko to jest w ten, czy inny sposób do naprawienia. Absolutnie największym i najgroźniejszym błędem w naszej pracy jest nałożenie na siebie społecznego oczekiwania, że jako specjaliści nie możemy popełniać błędów.

Taka paniczna obawa może nas skutecznie sparaliżować. Obsadzimy się wtedy w roli terapeuty, który tak sztywno przestrzega reguł gry, że zapomina być wrażliwym. Z kolei terapeuta nadwrażliwy jest trudnym towarzyszem i dla siebie w pracy, i dla klienta w terapii. To co istotne w tym zawodzie to bycie empatycznym i wrażliwym człowiekiem, który jednocześnie potrafi świadomie zadbać o swoje granice. Bo tylko wtedy uda się przeprowadzić udany proces terapeutyczny – skupimy się na nim, a nie na pilnowaniu swoich „przywilejów”.

Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa

rozmowa z psychoterapeutą
Źródło: pixabay.com

Inną rzeczą, która często zaburza proces, czy raczej relację terapeutyczną jest przyziemna kwestia pieniędzy. Trzeba rozmawiać o tym z klientem szczerze i otwarcie, szczególnie na pierwszej sesji. Jest to bardzo istotny element terapii, który może zablokować cały proces terapeutyczny nie dlatego, że klient nie ma pieniędzy a terapeuta musi opłacić gabinet, ale z racji nie wyjaśnienia ważnego tematu. Nie chodzi nawet o proste pytanie, czy stać pana/panią na terapię, ale raczej dokładny opis kosztów i rozmowa o częstotliwości spotkań tak, aby klient mógł sobie to zaplanować, pomyśleć o organizacji. Bo wysiłek, jaki trzeba podjąć w terapii to nie tylko kwestia wydatkowania pieniędzy, ale też czasu i energii psychicznej. Oczywiście wybór częstotliwości spotkań jest wyborem klienta, on najlepiej zna swoje możliwości i potrzeby. Ale w wyborze warto mu pomóc – klienci często pytają jaka jest najlepsza częstotliwość spotkań, wtedy trzeba umieć przedstawić mu możliwe rozwiązania, ich wady i zalety. A przede wszystkim jasno powiedzieć, że w każdej chwili może wrócić do tego tematu, porozmawiać o nim i coś ewentualnie zmienić.

Bycie uważnym terapeutą w procesie terapeutycznym to bycie za pan brat z metodami i kodeksem etycznym, ale równocześnie bycie zaciekawionym i otwartym na klienta, na siebie, na jego pomysły i własne reakcje. Chodzi o połączenie umiejętności przestrzegania granic ale z gotowością na wychodzenie z własnej sfery komfortu. Im bardziej skupiasz się na tym, dlaczego klienci powiększają twoją dziurę finansową, tym mniej jesteś aktywnym uczestnikiem procesu terapeutycznego.

Zawrzyj kontrakt sam ze sobą…. Co wybaczysz klientowi, na co mu nie pozwolisz… co jest dla ciebie komfortem, a czego już nie zaakceptujesz. Zadbaj o siebie!

Artykuł napisała:
Renata Pająkowska-Rożen,
Psycholog, psychoterapeuta, terapeuta i trener.

One Reply to “Proces terapeutyczny w Wielkim Mieście”

  1. Terapia zawze jest wysiłkiem i treningiem cierpliwości. Proces teraupetyczny w moim odczuciu jest jednak na tyle ważnym narzędziem dla polepszenai jakości życia, że nie ma sensu przywiązywać wyłącznej wagi, do tego, że jest to wysiłek. Bądź co bądź rozłożony w czasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.